To co się obecnie w Polsce dzieje to jakiś bezrozumny amok. Zewsząd wylewa się propaganda o jakimś polsko-rosyjskim pojednaniu. Mamy to niby paść sobie w ramiona, między nami zapanować ma jakaś wieczna i niczym niemącona przyjaźń. Celują w tym szczególnie prywatne media. Tłoczy się ludziom do głowy rzeczy, które z politycznego punktu widzenia są zwykłym nonsensem.
Sytuacja wydaje się przybierać całkiem już patologiczne rozmiary. Całe zagrożenie polega na tym, że zakładamy sobie właśnie pęta, które w przyszłości będą krępować naszą politykę zagraniczną. Twardą i stanowczą politykę względem Rosji uniemożliwiał będzie po prostu stan polskiej opinii publicznej. Kolejne ekipy rządzące paraliżowane mogą być strachem przed posądzeniem o agresywny stosunek do Rosji czy rusofobię.
To co działo się Rosji po 10 kwietnia, to składanie kwiatów, pisanie kondolencji i parę jeszcze innych rzeczy może i było uprzejme, może i wypadałoby to pochwalić, ale jeśli idzie o realną politykę jest zupełnie bez znaczenia. Smoleńsk ani o jotę nie zmienił interesów Polski i Rosji, cele polityczne, gospodarcze czy handlowe tych państwa są dalej takie same jak były wcześniej.
To pojednanie nie jest niczym innym jak pustym jak pustym frazesem. W rzeczywistości żaden naród nie jest w stanie czegoś takiego zrobić. Tak jak nie może zawierać umów międzynarodowych, skazywać przestępców czy zlecać budowy autostrad, tak samo nie jest zdolny do tego, aby się z kimkolwiek jednać. Naród nie podejmuje politycznych decyzji, jest to technicznie niemożliwe Robią to państwowe instytucje i ludzie, którzy nimi kierują.
Jako niedorzeczność traktuję sugestie, że rosyjska elita polityczna z czegokolwiek zrezygnuje. Z kluczowych interesów politycznych nie rezygnuje się pod wpływem chwilowych emocji, a już na pewno nie robią tego funkcjonariusze czekistowscy. Po drugiej stronie nie stoją jacyś politykierzy z partyjnych młodzieżówek, tylko ludzie wywodzący się wprost ze służb. Spośród tysiąca najważniejszych stanowisk w rosyjskim państwie 70% obsadzonych jest dzisiaj przez ludzi z byłej KGB, FSB i GRU. To jest cały system władzy, to ci ludzie podejmują w Rosji decyzje, a nie żaden „rosyjski naród”. Śmiem wątpić, że tak się wzruszyli, by chcieli się z nami „jednać”, cokolwiek miało by to znaczyć.
Jestem przekonany, że to co właśnie obserwujemy to rosyjska gra obliczona na rozmiękczenie polskiego społeczeństwa. Ta emisja filmu Wajdy w państwowej telewizji, to wpadanie sobie w ramiona, ta cała seria gestów – wszystko to ma na celu wywołanie określonego wrażenia. Zachwyca się tym masa ludzi, ale w polityce międzynarodowej gest to najbardziej licha waluta. Momenty rzeczywiście znaczące pojawią się z czasem, bo pojawić się przecież muszą., tyle, że może się okazać, że u nas wszyscy, uprzednio „pojednawszy się”, poszli spać.
Jak najbardziej do tego wszystkiego pasuje to o czym gdzieś na boku się mówi i to co dochodzi do nas z Rosji– w Polsce po 10 kwietnia na wielką skalę uaktywniła się rosyjska agentura wpływu. I nie są to żadne rusofobiczne rojenia.
Wypić zawsze można, ale żeby zaraz dawać DUP. ?
OdpowiedzUsuń