wtorek, 30 czerwca 2009

Sprawiedliwość czy "sprawiedliwość" ?

Dymisja ministra sprawiedliwości, Zbigniewa Ćwiąkalskiego nie pociągneła za sobą skutków, które pociągnąć powinna. W zdrowym społeczeństwie następstwem takiej rezygnacji powinno być rozpoczęcie debaty na temat koncepcji realizowania Sprawiedliwości, za co odpowiada resort o tej właśnie nazwie. Zwłaszcza, że śmierć Pazika brutalnie obnażyła słabości obecnie funkcjonującej doktryny.

W komentarzach po samobójstwie(?) Pazika szczególnie zirytowały mnie słowa rzecznika prasowego Centralnego Zarządu Służby Więziennej pani Luizy A. Sałapy, która na pytanie dziennikarki, czy cela Pazika nie mogła być w pełni monitorowana, łącznie z „kącikiem sanitarnym” , odparła, że „żyjemy w XXI wieku, nasz kraj należy do Unii Europejskiej, więc zapobieganie podobnym sytuacjom nie może uwłaczać godności skazanego. Europejskie standardy i prawa człowieka musza być przestrzegane”. Przyznam, że dawno nie słyszałem wypowiedzi podobnie głupiej. Z tego co wiem, w Stanach Zjednoczonych też są przestrzegane „prawa człowieka”, jednak tam cele dla najniebezpieczniejszych skazanych są w pełni monitorowane, w toalecie kamera obejmuje więźnia od pasa w górę. Tym prostym sposobem nad więźniem można sprawować całkowitą kontrolę.

Chorobą, która morzy państwo polskie po ’89 roku jest liberalizm prawny. Liberalizm pojmowany w sensie amerykańskim, tzn. socjaldemokratycznym. Prawo jest zbyt łagodne, a zarazem nader skomplikowane i niejasne. Postmodernizm zanegował tradycyjny podział na dobro i zło, tworząc miejsce dla moralnego relatywizmu. Przestępcy często uważani są za „ofiary własnego środowiska”, bierze się ich za wytwór społeczeństwa, w którym funkcjonują, co pozwala usprawiedliwiać najgorsze nawet czyny. Naczelny Moralizator III RP, Adam Michnik stwierdził kiedyś, że są to ludzie „chorzy”. Filozofia ta sprawia, że często ich dobro stawiane jest ponad dobro ofiary, a wyrządzone zło nie znajduje zadośćuczynienia, co sprawia, że ofiara traci poczucie sprawiedliwości i zwraca się przeciw państwu. Takie poczucie jest konieczne, gdy chce się budować państwo zdrowe i silne. Jego podstawą jest oparcie właśnie na zasadzie Sprawiedliwości.

Sednem Sprawiedliwości jest rzymskie ius, które etymologicznie wywodzi się z iungo, co znaczy „łączyć”, „wiązać”. Prawo ma zatem spajać pojedyncze jednostki w jedną całość, w dążącą do tego samego celu wspólnotę. Rodzi to zaufanie społeczne, które stwarza możliwość współpracy między jednostkami, a co za tym idzie, umożliwia rozwój. Kiedy tego zabraknie, rodzą się patologie, prawo (lex) zaczyna być obchodzone, państwo wykorzystywane instrumentalnie do własnych celów. Dlatego historia III RP to w znacznym stopniu po prostu historia afer. Warto w tym miejscu przytoczyć słowa Miltona Friedmana, który stwierdził kiedyś, że nie podjąłby się doradzania państwom postkomunistycznym, bo wszystkie jego rady maja jedynie sens tam, gdzie działa prawo.

Ćwiąkalski był przedstawicielem środowiska, które prawny liberalizm upodobało sobie szczególnie. Należą do niego również Andrzej Zoll czy Zbigniew Hołda, wymieniani w kontekście jego ewentualnych następców. Pewnie, któryś z nich otrzyma resort sprawiedliwości, co oznacza, że dymisja Ćwiąkalskiego nie miała żadnego sensu. P0, choć sama tytułuje się mianem partii prawicowej, jeśli chodzi o filozofie prawniczą, hołduje wartościom stricte lewicowym.

Znaczący błąd robi PiS - zamiast zaatakować PO z tej właśnie strony, zaatakowało personalnie Ćwiąkalskiego, próbując przekonać społeczeństwo do jego nieudolności czy domniemanych powiązań ze światem przestępczym. W czasie, gdy oskarżana jest o to znaczna część polityków, argument ten nie ma właściwie żadnej mocy. Notabene, jeśli chodzi o sprawę obrony Stokłosy, to zarzut ten uważam za chybiony – jedna z naczelnych zasad prawa rzymskiego, mówi przecież, że każdemu przysługuje prawo do obrony, czego implikacją jest to, że wobec prawnika, który bronił przestępcy nie można z tego powodu formułować oskarżeń.

Zainicjowanie wspomnianej we wstępie debaty, powinno należeć do PiS-u, jako głównej partii opozycyjnej. To, że tego nie robi, świadczy moim zdaniem, o braku pomysłu na walkę z Platformą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz