Nowoczesny świat nieustannie wymaga od nas racjonalnych uzasadnień. Wszystko co robimy musi być czegoś logiczną konsekwencją. To co nie jest okiełznane przez rozum ma być zagrożeniem, jakimś zabobonem, którego wyznawanie odbiera powagę i jasno wskazuje miejsce w Krainie Ciemności.
Każe nam się uzasadniać wiarę w Boga, poczucie narodowości czy przywiązanie do Tradycji. Często sami przyjmujemy tego typu sposób dyskusji i próbujemy tłumaczyć, podawać racjonalne powody dla których wyznajemy nasze idee. Musi to oczywiście kończyć się porażka i dawać pożywkę dla oponentów.
David Hume stwierdził już dawno temu, że „reguły moralności nie są konkluzjami wysnutymi przez ludzki rozum”. W zasadzie zdanie to powinno wystarczyć za cały ten wpis. Nad tym co czuje serce nie można dyskutować. Swojego poczucia polskości nie mam zamiaru nikomu tłumaczyć. Każdy przyzwoity Polak powinien czuć to samo. Jeśli nie czuje i domaga się wyjaśnień to ma widoczny problem ze sobą.
Najważniejszych rzeczy w życiu nie można pojąć rozumowo. Człowiek nie jest zbiorem atomów i komórek zlepionych ze sobą, religia to nie zbiór pragmatycznych zasad, mających ułatwiać nam życie, naród to nie suma jednostek, mówiących po polsku, a małżeństwo to nie umowa podpisana w Urzędzie Stanu Cywilnego. Wszystkie te pojęcia mają swoja niewidzialna godność i wzniosłość, które są ich istotą. Tego nie można w żaden sposób zmierzyć, czy ubrać w słupki procentowe. To właśnie osoby, które nie widzą tej istoty mogą domagać się prawa do eutanazji, aborcji, żądać równouprawnienia dla gejów, lesbijek, feministek czy innych wynalazków współczesności. Tak samo „odnaradawiania” narodów Europy przez brukselską maszynę i reszty wynaturzeń, które na prawicy zwalczamy.
Zwalczamy je, bo czujemy, że są złe – intuicyjnie, dokładnie tak jak klucze ptaków wędrownych wyczuwają pogodę, robiąc to daleko lepiej niż wszystkie stacje meteorologiczne tego świata. To jest właśnie siła praw natury, których my tylko jesteśmy częścią i podlegamy z taka samą siła jak wszystko co żyje.
Tego pierwiastka często się nie dostrzega. Nie widza go niejednokrotnie wielkomiejscy „uczeni”, zupełni nieraz oderwani od rzeczywistości i zachowujący się tak samo jak fizyk zachowuje się w swojej pracowni. Idea z laboratorium, choćby była w najwyższym stopniu spójna, nie może mieć ducha. Nie można w nią wierzyć, można ją tylko rozumieć. Tego typu mentalność funduje nam ten aseptyczny, materialny świat, oprawiony później w ramy politycznej poprawności. Świat, który boi się wierzyć i szydzi z wiary, a do rozmowy o wartościach chce zakładać biały fartuch i gumowe rękawiczki.
To rozumowanie nie może być trafne. Nigdy nie dotrze do sedna. W rzeczywistym świecie duch jest wszędzie, w każdym przejawie ludzkiej egzystencji. W uśmiechu, w podaniu ręki, w dowolnej relacji międzyludzkiej. Jest sensem naszego życia. Materia jest dla niego tylko formą, czymś w rodzaju nośnika. Te prawa zostały nam dane, nie wolno nam z nimi polemizować. Tylko pyszni antropocentryści i konstruktywiści mogą chcieć się na nie zasadzać albo udawać, że ich nie widzą.
Sam kiedyś myślałem podobnie. Byłem wojującym ateuszem i liberałem. Na szczęście nie jestem już ani jednym, ani drugim. Świata nie wymyślimy sobie innego niż jest ten, prawa natury wcześniej czy później rozsadza każdą lewacką utopię. Polityka to nie diagramy i wykresy z przyrostem PKB, nie powie nam nic o niej rocznik statystyczny. Polityka to sfora wilków, w której toczy się nieustanna walka o miejsce w hierarchii, to każda grupa ludzka, czy to w pracy, szkole czy w każdym innym miejscu, gdzie niechybnie musza się pojawić stosunki podległości i zależności, to drzewa w lesie, które walczą o światło. Tak więc pacyfiści, porzućcie wszelką nadzieję. Życie to walka, nie walczy tylko to, co nie żyje. Każda idea, która tego nie zakłada może być jedynie szkodliwą utopią i wygładzaniem rzeczywistości.
Do poznania Prawdy nie posłużą nam mikroskopy ani kalkulatory. Możemy ją tylko poczuć i przeżyć. Jakby to górnolotnie nie brzmiało. Te wartości są najcenniejszym co mamy, sprawiają, że nie jesteśmy bezładna masą, ani jako jednostki, ani jako naród, lecz częścią wpisaną w jedną, bezkresną i sensowną całość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz