niedziela, 15 listopada 2009

Razu pewnego, w małej izbie...

Anarcha siedzi przy stole ze Śmiercią. Przed chwilą wypili bruderszaft. Śmierć głaszcze Anarchę za uchem, ten jednak traktuje to obojętnie. Ale spogląda jej w oczy i się uśmiecha. Oboje wiedzą, że wszystkie zadania zostały już dawno rozdzielone.

Po podłodze biega chmara karzełków. Głośno krzyczą, ale mało kto ich rozumie. Próbują wbijać Śmierci pinezki w piętę. Śmierć delikatnie się uśmiecha. Co bardziej odważni karzełkowie krzyczą do Anarchy, żeby bił Śmierć po twarzy. Anarcha delikatnie się uśmiecha.

Karzełkom nie podoba się to, że Śmierć weszła do izby bez pukania. Anarcha nazywa ich anarchistami. Dla niego anarchistą jest  ktoś, kto idzie tą stroną ulicy, która gwarantuje, że zostanie przejechany. Anarcha wolałby, żeby zamiast histeryzowania napalili w piecu. Albo przynieśli jakiś napitek i podczas gdy Śmierć będzie ostrzyć kosę, napili się razem. Bo któż wie jak długo potrwa ostrzenie? Anarcha jest pewien, że w szafce z trunkami coś jeszcze pozostało.

Ale karzełkowie nie chcą nawet tego słuchać. Swoją wiedzę czerpią ze starych książek. Wiele z nich było bardzo grubych. Co poniektórzy z nich chcą nawet obrać spośród siebie króla, który miałby Śmierć przegonić! Anarcha parska śmiechem. Śmierć ostrzy kosę.

Anarcha wdał się ze Śmiercią w pogawędkę. Dopytuje się Śmierci o pracę i samopoczucie. Śmierć odpowiada. Poza tym żarty i anegdoty. Anarcha i Śmierć się śmieją. Anarcha jest zdania, że Śmierć byłaby dobrą znajomą. Kosa zaczyna błyszczeć w świetle latarni.

W pokoju są także karzełki, które śpią pod ścianą. W zasadzie mało o nich wiadomo poza tym, że są ich całe rzesze. Masa. Sami zresztą niewiele o sobie wiedzą, bo cały czas śnią. Śmierć ogląda ich szyje. Anarcha tłumaczy Śmierci, że śnią o stworzeniu raju na ziemi. Śmierć zauważa, że pycha śpiących karzełków słabo komponuje się z ich różowymi piżamkami. Anarcha i Śmierć uśmiechają się do siebie. Anarcha jest zdania, że Śmierć byłaby niezłą aforystką. W butelce z wiśniówką widać już dno.

Śmierć mówi do Anarchy, żeby posprzątał ze stołu. Anarcha zgadza się, że należy zostawiać po sobie porządek. Przez sen majaczą nieogoleni karzełkowie. Na podłodze leżą rozrzucone pinezki. Potykają się o nie ci, którzy je rozrzucili. Anarcha zwraca uwagę Śmierci, żeby wycierała ostrze. Słyszy jeszcze, że stal konieczności nigdy nie rdzewieje.

1 komentarz:

  1. Cymes.

    Z tym, że karzełkowie czerpią wiedzę raczej z telewizji i blogasków (nie - Blogów:)). A specyficzne poczucie humoru Sianeckiego, Miecugowa czy prezenterów/ek Superstacji które wynika z powyższego, sprawia iż nie potrafią śmiać się wraz z Anarchą i Śmiercią.

    Nie tylko pycha karzełków słabo komponuje się z różowymi piżamkami w misiaczki. Także ich posępne, niczym Jaruzela i Kiszczaka, miny.

    OdpowiedzUsuń