niedziela, 22 sierpnia 2010

Dlaczego Tusk odpuszcza?

Czemu Tusk odpuszcza w sprawie Smoleńska? Czemu ten rząd w polityce zagranicznej jest tak bierny? Jestem zdania, że wynika to wprost z jego liberalizmu. Nie chodzi o to, że jest on jakimś sprzedawczykiem, który podporządkował się Rosji, z premedytacją przypinając do rosyjskiej smyczy, a wszystko zaaranżowane zostało przez agenturę, jakby chciały tego proste umysły. W każdym razie nie wprost, choć stwierdzenie, że liberalizm to permanentna zdrada stanu wydaje się już być co najmniej warte przedyskutowania.

Mowa tu oczywiście o liberalizmie par excellence – całościowej doktrynie obejmujące wszystkie dziedziny społecznego życia, a nie jedynie teorii ekonomicznej, do czego skłonni są redukować liberalizm co po niektórzy. Platforma często określana jest jako ‘łże-liberalna’ (bo nie obniża podatków, bo nie redukuje przerostu biurokracji), jednak jest to tylko ślizganie się po powierzchni tematu – żeby dokopać się do tego jak jest w rzeczywistości, trzeba wbić łopatę znacznie głębiej. Trzeba liberała odwiedzić w jego własnym domu.

Sedna liberalizmu (ale też i każdej innej ideologii) możemy szukać, w czymś, co nazwiemy tu sobie roboczo ‘doktrynalną metafizyką’. W liberalnej ‘duchowości’, w sposobie myślenia, bo to co wierzchnie często sprowadza się jedynie do zestawu mechanicznie powtarzanych komunałów. Znajdźmy zatem modus operandi liberalizmu, modus operandi działań Tuska i Platformy Obywatelskiej.

Istota liberalizmu to kompromis, mediacja, ‘wyczekująca połowiczność’, niekończąca się dyskusja, niechęć do politycznego decydowania i unikanie odpowiedzialności. A Tuska widać to aż nadto – zrzucanie winy za skutki powodzi na jakichś lokalnych wójtów, obarczanie odpowiedzialnością za opieszałość smoleńskiego śledztwa prokuratury i paniczny wręcz lęk do działania w tej sprawie na poziomie politycznym, pozostawienie państwowej biurokracji samej sobie, czy niechęć do podjęcia jakiejkolwiek ważkich decyzji w polityce krajowej (można to oczywiście próbować wcale nie bezzasadnie wyjaśniać strachem przed utrata społecznego poparcia, jednak twierdzę, że cały problem zaczyna się znacznie wcześniej, a ten rząd nie zrobi niczego znaczącego, choćby miał zagwarantowane zwycięstwo w kolejnych wyborach).

Analizując politykę zagraniczna rządu Platformy, warto wspomnieć o słowach Donalda Tuska, wypowiedzianych w jednym z wywiadów jeszcze na początku lat 90-tych. Mówił on wtedy, że Polska jest jak przechodni korytarz, przez który ciągle ktoś przechodzi, zwalając z kredensów cały czas na nowo układane zastawy - powinniśmy więc w tym domu urządzić się w taki sposób, żeby, mimo wszystko, nic z mebli nie spadało. Tak, żeby nikomu zbytnio nie przeszkadzać. To jest ten liberalizm bez żadnych domieszek, z drobnomieszczańską – najpewniej nie zamierzoną, ale jakże wymowną! – metaforyką jako etykietką.

Liberalizm boi się polityczności. Polityka to walka o swój interes, podejmowanie decyzji i ich egzekucja. Pojęcia te, jak i samą politykę należy przypisać państwu, któremu liberalizm przeciwstawia społeczeństwo ze swoimi indywidualistycznymi interesami i interesikami. Opozycja państwo-społeczeństwo jest dla liberalizmu zasadnicza. Polityka państwowa może wymagać od jednostki jakiejś formy poświęcenia, więc patrzy się na nią z odrazą. Liberalistyczne myślenie w ogóle nie zakłada tego, że mogą wystąpić jakieś konflikty między narodami czy międzypaństwowe spory, jego wewnętrzna logika w ogóle nie bierze tego pod uwagę. Liberał jest zupełnie na tego typu rzeczy ślepy, a kiedy już do takich sytuacji dochodzi, poza garścią frazesów o potrzebie współpracy i kompromisu nie ma zupełnie nic do zaoferowania. Cichym marzeniem każdego liberała jest utopijna wizja świata wolnego od jakichkolwiek sporów, konfliktów i różnic interesów, które to interesy byłyby inne niż indywidualistyczne, świata bez polityki. Liberalizm jest antypolityczny, nie istnieje polityka liberalna, a jedynie liberalna krytyka polityki, jak brzmi jeden z bardziej znanych cytatów Schmitta.

Taki jest Tusk, z tego on wyrasta. Zresztą nie tylko on, ale i większość ludzi dzisiaj, przynajmniej pośrednio. Rzeczywistość mierzy to jednak własną miarą, co oprócz tego, że jest zagrożeniem, może być tez i szansą na to, żeby coś zrozumieć.

55 komentarzy:

  1. Tusk to żałosny epigon, człowiek pasjonujący jak zeszłotygodniowy program telewizyjny, siódme popłuczyny po demoliberaliźmie, który intelektualnie jest martwy jak nieodkryte egipskie grobowce zakopane w piaskach pustyni. Po dołączeniu doń Komorowskiego mamy już komplet, ale wszak i wcześniej różnice były li tylko w dekoracjach - cały ten demoliberalny pierdolnik to nieustające panowanie drobnych, kramarskich miernot, gdzie "wszystkie sprawy publiczne zamieniają się w obiekty kompromisu i łupu partii i sitw, a polityka odległa od tego, aby być sprawą elit, stała się dość pogardzanym geszeftem dla dość pogardzanej klasy ludzi" (by zacytować "Twojego" Carla Schmitta).
    A rzeczywistość? No cóż, powiadasz że mierzy własną miarą - nietrudno więc odgadnąć co nam odmierzy

    OdpowiedzUsuń
  2. Szansą na to, aby coś zrozumieć... ja to rozumiem, Amalryk rozumie, Ty rozumiesz...

    I co?

    I nic, bo nie podejrzewam, żeby któryś z nas potrafił podskoczyć pani Anieli, Wowie, lub chociaż kolegom gen. Dukaczewskiego.

    OdpowiedzUsuń
  3. @ tj
    Wowa to tylko paraduje w liberalnym tużurku, a i to nieszczególnie się stara aby był ładnie dopasowany. Zaś Dukaczewski w tym zestawie to nikt, Pan zero, no może intelektualnie nie aż takie jak np. Kufel ("ten gówniany milicyjny sierżancina z ekipy moczarowców" - jak go onegdaj określił mój rozmówca), ale sam fakt, że tacy ludzie mają cokolwiek jeszcze w tym kraju do gadania, to dopiero w całej krasie okazuje nam klasę ludzi "dzierżących dumnie ster naszej nawy państwowej"...
    Czasami odnoszę wrażenie, że te nasze rodzime dupki nie mają bladego pojęcia o rzeczywistej potędze władzy jaką dysponuje państwo.

    OdpowiedzUsuń
  4. @Amalryk, @tj

    Szczerze mówiąc, nie widzę zbyt różowej przyszłości przed tym demoliberalizmem z 'prawami człowieka' na czele. Zaistniało to na skutek całkowitej przewagi Zachodu nad resztą, dzisiaj powstaje Azja, która całkiem nie ma zamiaru nic sobie z tego zrobić, i nikt ich do tego nie zmusi. Ostatecznie liczy się przecież to, kto ile wyprodukuje.

    Już dzisiaj zaczynają się podnosić w Europie głosy, że jest to ideologia już anachroniczna (proponuję ten argument w sporach z postępowcami, heh).

    Myślę, że jest szansa na to, żeby coś pozmieniało - może nie dzisiaj, ani nie jutro, ale za tydzień? W końcu ideologie maja to do siebie, że upadają, demoliberalizm i prawa człowieka też nie są wieczne.

    OdpowiedzUsuń
  5. @ Wsie w mieście i na wsi,

    Doskonale ujęte, ale jednak wpływ peerelowskich specsłużb jest równie ważnym czynnikiem, co zauważy nawet ten, kto zasnął w połowie Golicyna.

    Platforma Obywatelska jest świetnym przykładem na to, że liberalizm (w szerszym ujęciu) i bolszewizm (także w ujęciu szerszym, jako metoda sprawowania totalitarnej władzy) wzajemnie torują sobie drogę i mają wbrew obiegowym opiniom bardzo wiele punktów stycznych.

    Demoliberalizm realny pociągnie jeszcze maksymalnie 20 lat, i to przy dobrych prądach. Ale to, co po nim nadejdzie, to Eurazjatyckie Imperium Sino-Sowieckie, z możliwością "azylu" w Emiracie Niemieckim tudzież jakiejś Republica Popular de Aztlan...

    OdpowiedzUsuń
  6. Ba! Wygląda na to, że całe ten zestaw nowoczesnych zaklęć: indywidualizm, prawa człowieka, kapitalizm, marksizm, parlamentaryzm, humanitaryzm, liberalizm, wiara w postep, religijna cześc dla nauki i techniki itp.itd., których "produktem" ubocznym są również współcześni "mężowie stanu" ,przestaje być nowoczesny, ba w ogóle przestaje być - i tu nie chodzi o to że taka Azja nie chce kupić tego zajebistego projektu - on po prostu rzeczywiście jest już martwy!

    OdpowiedzUsuń
  7. @Jaszczur

    Chyba jednak przeceniasz siłę tych ruskich. Rosja to kraj kompletnie uzależniony od eksportu surowców, skancerowany demograficznie, słaby gospodarczo i technologicznie, z poważnymi problemami na granicy z Chinami, plus parę jeszcze innych rzeczy. Słowem: fatalny materiał na imperium.

    Będzie to raczej ewoluowało do czegoś, co można by nazwać Państwem Gazpromu, z polityką podporządkowaną handlowi gazem i ropą, zapewnieniu sobie rynków zbytu, kanałów przesyłu, etc. Taka Rosja nie jest w stanie panować nad Europą, niezależnie od agentury.

    OdpowiedzUsuń
  8. @Amalryk

    W Europie nie tylko my, ale i lewica już to wszystko podważa. Krytyka praw człowieka, oświeceniowego racjonalizmu, materializmu, naiwnej wiary w postęp, idzie coraz szerszym strumieniem od postmodernistów. Widać po prostu, że to nie wypaliło, a często te poglądy przeradzały się w zwykłe zabobony. Robi się pomału miejsce na nową jakość.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ta cała demoliberalna mentalność zbankrutowała najpóźniej w międzywojniu (belle epoque to przecież podobna nędza moralna była, choć pod monarchami). Faszyzm, nazizm, to całe evoliaństwo (które zresztą nadal zdaje mi się prawdopodobnym kandydatem na ideologię dominującą), te wszystkie ruchy narodowo-radykalne z ich kultem heroizmu, odwagi, poświęcenia, hartu ducha, cnót rycersko-wojowniczych... ogromne przebudzenie nastąpiło po I WŚ. W ramach II WŚ Zachód wpędzono amerykańskimi bombami do Kali Jugi, ta epoka demoliberalizmu jest sztucznie utrzymywana przez amerykańską obecność w Europie.

    Zgadzam się z Jaszczurem, długo toto już nie pociągnie. Sam fakt coraz bardziej odległych od rzeczywistości proletariatów, jakie czerwona zaraza próbuje wyzwalać o tym świadczy. Kogo obchodzą jakieś śluby pedałów, transów, czy zapłodnienie lesbijek w szklance? Lemingi są zadowolone, że mogą żreć, ćpać i rżnąć się z kim i jak popadnie, więcej ta ideologia nie ma im do zaoferowania. Nastąpi przesyt. Zachodnia lemingoza powoli łapie, że do dupy takie życie, a spindoktorzy będą musieli podchwycić ten trend, jeśli będą chcieli jeszcze mieć kim rządzić.

    Kuman,

    obawiam się, że Jaszczur ma rację. Nie ma potencjału konfliktu chińsko-ruskiego, technologie dostarczą ruskim Niemcy i Amerykanie, Syberia to strefa buforowa gdzie Chińczycy się nigdy nie pchali, a i teraz swoje surowcowe imperium mają w Afryce. "Sino-Soviet split" za komuny okazał się pompą na użytek zachodnich politologów. Za Rosją stoi 150 lat działalności żydokomuny, ta agentura przecież nie zniknęła w 1991. Jak inaczej wytłumaczyć pakowanie się EU w North i South Stream?

    OdpowiedzUsuń
  10. @ tj
    "(...)te wszystkie ruchy narodowo-radykalne z ich kultem heroizmu, odwagi, poświęcenia, hartu ducha, cnót rycersko-wojowniczych... ogromne przebudzenie nastąpiło po I WŚ.(...)"

    Nolens volens, raczej musimy się zgodzić, że gdyby nie te przebudzenie, to portrety "drogiego Illicza" mogłyby już wisieć po całym Świecie....

    OdpowiedzUsuń
  11. @tj, @Amalryk

    Dla Unii to nie jest raczej 'pakowanie się' w North i South Stream, to po prostu interes, dostają gwarantowany i w miarę tani gaz, inaczej niż by to pewnie było w przypadku niepewnego politycznie i logistycznie (problemy z zasileniem tego gazociągu surowcem) Nabucco. Biorą to co dla nich jest prostsze.

    Evoli zbyt dobrze nie znam, ale wydaje mi się, że kiepsko nadaje się na 'ideologię panującą' - to raczej dość elitarna rzecz, wymagająca wsadzenia głębiej nosa, no i w sumie ciężki reakcjonizm. Bardziej nadaje się to do krytyki tego co jest dzisiaj i wskazywania w tym luk, niż do czegoś pozytywnego.

    Co do tych 'lat burzy i naporu' - bardzo to ciekawe czasy, takiej intensywności wydarzeń, życia, myśli ciężko byłoby szukać w dziejach, ale - jak Juenger przyznał już po II Wojnie - koniec końców przyspieszyło to tylko niekorzystne zmiany, tak jak każda gwałtowniejsza próba zmian od jakiegoś czasu do tego prowadzi.

    W tej wojnie demoliberalizm okazał się silniejszy niż ktokolwiek by wtedy przypuszczał, okazał się zdolny do mobilizacji i obrony. Francja co prawda padła łatwo, ale na tym był właściwie koniec. Inna sprawa, że lejce wtedy jednak bardzo nieliberalnie powściągnięto - wspomnijmy tu choćby obozy koncentracyjne dla Niemców w USA (całkiem zamilczana sprawa, ale nieźle Niemców tam wtedy tępili) czy kartki na żywność w Anglii, zlikwidowane chyba dopiero w latach 50-tych. Gabiś swoim zwyczajem pisał kiedyś o tego typu sprawach, np. o procesie norymberskim jako klasycznym procesie pokazowym, macie linka jakby Was to interesowało http://www.facebook.com/note.php?note_id=30731299160 (nie trzeba mieć konta).

    Ten demoliberalizm dzisiaj też nie jest chyba tak całkiem słaby, przynajmniej jak by to się wydawało na pierwszy rzut oka.

    OdpowiedzUsuń
  12. "(...)W tej wojnie demoliberalizm okazał się silniejszy niż ktokolwiek by wtedy przypuszczał, okazał się zdolny do mobilizacji i obrony.(...)"
    No, ja bym raczej twierdził iż pokazowo "fiknął kozła" i to od kopa! Okazał się ideologią całkowicie niezdolną do istnienia w realnym świecie w swej modelowej postaci.
    Gdyby nie USA to już w połowie ubiegłego wieku po demoliberaliźmie żywe, to pozostałyby tylko wspomnienia.
    A USA wygrały nie dzięki, a wbrew wszystkim "świętościom" demoliberalizmu. Ameryka lat wojny z obozami koncentracyjnymi (takimi z budkami i strzelającymi z nich strażnikami, a jakże!), segregacją rasową, penalizacją homoseksualistów, jak i Jehowitów czy próbujących się uchylać od obowiązkowej powszechnej służby wojskowej (a wiemy co to oznacza w czasie wojny), czy powszechnością stosowania KS - jakoś średnio pasuje do radosnego "tęczowego" humanitaryzmu, praw człowieka, tolerancji i temu podobnych pierdoletów...

    OdpowiedzUsuń
  13. Kuman,

    otóż nie - ceregiele związane z puszczaniem rur pod dnem morza są ogromne (a zauważyłeś, że "ekolodzy" siedzą dziwnie cicho?), poza tym europejsy doskonale wiedzą, że kurek to dla ruskich broń i narzędzie szantażu (choćby bo Ukrainie i Białorusi), i jakoś ich to nie przeraża. Ruscy robią interesy z własną agenturą na zachodzie. Gdyby liczyli się z pieniędzmi, kupowaliby surowce przez rury idące przez Polskę.

    Przez evolianizm rozumiem ogólnie powrót do transcendencji, elitaryzmu i cnót żołnierskich, "przezwyciężenie pieniądza przez krew" i brzucha przez czyn.

    Amalryk,

    o to, to!

    OdpowiedzUsuń
  14. @Amalryk

    Dobra, demoliberalizm przegrał, ale wygrali demoliberałowie.

    @tj

    Miałem na myśli raczej SS, z NS sytuacja jest rzeczywiście bardziej skomplikowana. Tyle, że te decyzje i tak zapadają na najwyższym szczeblu politycznym.

    OdpowiedzUsuń
  15. @ Kuman

    Aaa, to co innego! Nie dostrzegasz tu pewnej analogii do przesławnego marksizmu-leninizmu, który był równie żywy jak mumia drogiego Illicza na Placu Czerwonym, choć nominalnie ciągle "królował" jako wszechobjaśniająca gnoza w tej części Świata. A natchnieni partyjni mełemedzi tworzyli ciągle swe pasjonujące, jak schnięcie farby na ścianie, "prace naukowe" na różnych WUML-ach i srumlach z niesłabnącą gorliwością ?

    OdpowiedzUsuń
  16. Ostatecznie zawsze jest tak, że panują konkretni ludzie lub grupy ludzi, a nie programy polityczne, doktryny czy normy prawne. Dlatego te niby oficjalne doktrynalne wcielenia zawsze w jakimś stopniu odbiegają od teorii, słowem: istnieją 'realnie'. Ale to przecież wiemy.

    Ten dzisiejszy demoliberalizm nie jest chyba tak samo martwy jak marksizm-leninizm wtedy w Sowietach. Skorzystajmy z metody teologii politycznej (sytuacja polityczna i społeczna jest zawsze odbiciem aktualnej duchowej sytuacji, i vive versa - o ile ma być bez zamordyzmu). I tak średniowieczny integralny monoteizm to monarchia i państwo absolutne, późniejszy deizm - konstytucjonalizm, relatywizm - demokracja. Jak to wygląda dzisiaj? Ekumenizm - integracja europejska czy synkretyzm religijny i różne niuejdżyzmy - polityka multi-kulti i inne takie. Bez zmiany tej duchowej podstawy nie da się przeprowadzić żadnych względnie trwałych zmian politycznych, chyba, że właśnie zrobi się łapanie za mordę, ale przecież nie o to chodzi. WUMLe, tamte wcześniej, jak i te dzisiejsze zasilane pępowiną z UE nie mają większego znaczenia, o podstawy chodzi.

    OdpowiedzUsuń
  17. Off top, @tj:

    Nie ma potencjału konfliktu chińsko-ruskiego, technologie dostarczą ruskim Niemcy i Amerykanie, Syberia to strefa buforowa gdzie Chińczycy się nigdy nie pchali, a i teraz swoje surowcowe imperium mają w Afryce. "Sino-Soviet split" za komuny okazał się pompą na użytek zachodnich politologów.

    Poza tym ChRL nieźle się już instaluje na Pacyfiku:
    http://www.youtube.com/watch?v=zqwnFrC8WGI

    OdpowiedzUsuń
  18. Oj, absolutyzm to już wiek XVI-ty i "ferment" reformacyjny w "obszarze" ducha, czyż nie? Wnioskuję o to rozgraniczenie ze względu na mą prywatną, nieusuwalną słabość do średniowiecza.

    A jeżeli "duch" wyprzedza "materię" i sprawuje nad nią zwierzchnictwo, nadając jej swój kształt i podobieństwo (choćby i karykaturalne), to sądząc po otaczającej nas materii nie da się wiele dobrego powiedzieć o "duchu" naszych czasów.

    To my właśnie mamy pełne prawo zawołać z wyrzutem słowami Pascal'a:
    "(...) Kiedy zważam krótkość mego życia, wchłoniętego w wieczność będącą przed nim i po nim, kiedy zważam małą przestrzeń, którą zajmuję, a nawet którą widzę, utopioną w nieskończonym ogromie przestrzeni, których nie znam i które mnie nie znają, przerażam się i dziwię, iż znajduję się raczej tu niż tam, nie ma bowiem racji, czemu raczej tu niż gdzie indziej, czemu raczej teraz niż wtedy. . . Kto mnie tu postawił? Na czyj rozkaz i z czyjej woli przeznaczono mi to miejsce i ten czas?(...)"

    OdpowiedzUsuń
  19. @Amalryk

    Napisało mi się absolutyzm, chodzi rzecz jasna 'wszechmoc' (tak jak Bóg jest wszechmocny) panującego, nieograniczonego żadnym pozytywnym prawem, czy innymi konstytucjonalizmami.

    Na razie z tego ducha to na właśnie nic, trza by go porządnie kopnąć w dupę. No ale możliwe, że sta te wszystkie porażki prawicy.

    Jeden taki Żyd, co Taubes się nazywa gada, że to wszystko rozpadło się od wskutek przewrotu kopernikańskiego - wszystko czyli wczesne poczucie hierarchii, autorytetu, podporządkowania, etc. Dlatego, bo Ziemia nie jest już w centrum, jest jedną z wielu planet i wpływa to na całą kosmologię, teologię i poczucie duchowości ludzi, które szybko zaczęło się rozpadać. Zaciekawiło mnie to ostatnio, może jak się zbiorę to napiszę coś o tym szerzej, żeby tego w komętach nie kaleczyć.

    Cytat iście faustyczny! To poczucie przestrzeni i w ogóle. Triariusowi też by się pewnie spodobało.

    OdpowiedzUsuń
  20. @Jaszczur

    Kurwa, trza się chińskiego pomału zacząć uczyć. O ile nie chcemy wkładać sznurówek do trampek.

    OdpowiedzUsuń
  21. No i przeczytać "Czerwoną książeczkę". Są nawet polskie tłumaczenia, za pierwszej komuny mijalowcy rozrzucali. Myślę, że w Krakowie na bank dostaniesz, macie tam dużo niezłych antykwariatów.

    I jeszcze mowę tow. gen. Chi Haotiana: http://www.scribd.com/doc/16627298/China-Defense-minister-speech-on-USA-extermination-

    Hitler za "Mein Kampf" powinien dostać podwójnego Nobla. Pokojowego i literackiego...

    OdpowiedzUsuń
  22. Kuman,

    toż to już właśnie absolutyzm! Średniowieczni monarchowie akurat byli mocno ograniczeni organicznym społeczeństwem, wszystkimi tymi fuerosami, przywilejami stanowymi, cechowymi, zobowiązaniami. Wszak król-słońce nawet w XVIII w. nie mógł podnieść podatków bez zgody Stanów Generalnych.

    OdpowiedzUsuń
  23. @tj

    Absolutyzm kolektywno-oligarchiczny. Neobolszewizm, "zanik ja".

    Btw - obczaj linki, które tutaj zapodałem.

    OdpowiedzUsuń
  24. @Jaszczur

    Że sparafrazuje klasyka - nie chodzi o to żeby kupować Czerwone Książeczki, ale pisać własne. ;-)

    Linek do gen. Chi coś mi nie wchodzi, tzn. filmik nie może się wczytać. Ale dobrze, że masz tych Chinoli na oku. ;->

    @tj

    Ok, ja to wszystko wiem. Chodzi o prawo pozytywne. Bóg też 'jest ograniczony, bo nie może czynić zła'.

    OdpowiedzUsuń
  25. @ Kuman

    To nie jest filmik, moze nie masz wtyczki pdf na kompie, dlatego Ci się nie wyświetla. To przemówienie towarzysza generała na plenum Centralnego Komitetu Wojskowego przy Biurze Politycznym Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Chin. Tak - tak właśnie "to-to" się zwie.

    Ja tam jedynie zapodaję, co mi oficer prowadzący z DIA każe ;>

    Tu speech w wersji html: http://www.rense.com/general85/China%27sPlanToConquer.htm

    OdpowiedzUsuń
  26. Jaszczur,

    linki widziałem, co tu komentować - Pacyfik i okolice to dla nich naturalny teren ekspansji, a Ameryka ma i przestrzeń i technologie.

    Oni tak naprawdę, ze swoją populacją, mają dość ograniczony wybór miejsc, gdzie mogą pożerać dziewice. Rosja jest ostatnia na liście.

    OdpowiedzUsuń
  27. @tj
    Co do wojny ChRL z Kagiebistanem - to przypominałoby użycie granatu ręcznego podczas walki w zamkniętym pomieszczeniu.

    Komentować jak najszerzej. Zwłaszcza obie książki Golicyna, którego za sprawą Nosenki (podwójnego agenta robiącego dla Sowietów) uznano za oszołoma i paranoika.

    Wskutek czego wszyscy brandzlują się jakimiś popłuczynami po Fu(c)kuyamie i Huntingtonie.

    OdpowiedzUsuń
  28. I Rosja i Chiny doskonale zdają sobie sprawę z potęgi USA, są sobie potrzebni (zastanawiające że nigdy ze sobą nie prowadzili wojny ), nigdy nie okazywali cienia zainteresowania demoliberalizmem i ani im w głowie jakiekolwiek z nim eksperymenty.

    Obydwa kraje (hm, kraje - raczej półkontynenty) to serce Heartlandu, naturalny wróg imperiów morskich, obydwa to Wschód - w geografii sakralnej ziemia ducha i mistycznej pełni, nieskończenie odległa od Zachodu.

    Jak to złowieszczo prorokuje A.Dugin ?
    "(...)Czyż nie przewidzieliśmy degradacji kreatywnego instynktu, jego przeistoczenia się w tę groteskową parodię reprezentowaną przez współczesnych konserwatystów... Nie słuchali nas... Teraz mogą winić tylko siebie, zaczytani w książkach o marketingu lub pogrążeni w bełkocie "New Age".

    Nie wybaczyliśmy nikomu, nie zapomnieliśmy niczego.
    Nie daliśmy się zwieść zmianie społecznej scenerii i politycznych aktorów.
    Mamy bardzo dobrą pamięć, mamy "długie ręce".
    Mamy bardzo surową tradycję.
    Labirynty życia, spirale idei, wiry gniewu...(...)

    OdpowiedzUsuń
  29. @ Amalryk,

    I tu Dugin ma absolutną rację! Nawet - jak na niego - mało jest nazbolskiego bełkotu. Czy mógłby Pan podać źródło cytatu ?

    OdpowiedzUsuń
  30. @ Jaszczur

    Ależ proszę bardzo - źródło rozpoznałeś prawidłowo: http://nazbolpolska.blogspot.com/2009/10/aleksander-dugin-gnostyk.html

    OdpowiedzUsuń
  31. Z pozoru Dugin pierdoli jak potłuczony, ale w tym szaleństwie jest metoda ! Jest on - na moje - jednym z wielu locutusów neosowiecji. Ogłasza Zachodowi, w tym Polsce - jeśli można nas jeszcze do Zachodu zaliczyć - co nas może czekać ze strony Moskwy.

    Ciekaw jestem, czy postawiłby pijaną swołocz chcącą usunąć krzyż obok neopogan, skinheadów, anarchistów. W końcu też "wyzwolili się z mentalności niewolniczej".

    Nawiasem - komunizm/bolszewizm to już nawet nie gnostycyzm, to już czysty satanizm.

    OdpowiedzUsuń
  32. Słyszycie? Macie się nie uśmiechać. :->

    To, że Rosja nie prowadziła nigdy wojny z Chinami to naprawdę bardzo ciekawa sprawa. Może rzeczywiście jest jakaś głębia w tej opozycji Hearthland-Rimland? Teraz dochodzi jeszcze do tego kwestia broni atomowej i rakiet balistycznych - co po niektórzy gadali nawet, że to unieważnia geopolitykę w ogóle - w sensie, że przestają mieć znaczenie położenie państwa, jego rozmiar, liczba ludności, etc. Ale to z pewnością grubo przesadzone.

    OdpowiedzUsuń
  33. Posiadanie pocisków ICBM i flotylli okrętów podwodnych typu SSBN, to umowny wyznacznik współczesnej mocarstwowości, rozumianej jako demonstracja potęgi gwarantującej własną nietykalność.
    Ale nie są to siły zbrojne, to są potężne instrumenty szantażu, taka deklaracja - determinacja gotowości do wzajemnej zagłady.

    Te "wynalazki" spowodowały dziwny stan nie dający żadnego historycznego materiału porównawczego do geopolitycznych analiz. Taki okres neurotycznego (jakże faustowski) wyczekiwania, bo COŚ jednak w końcu się zdarzy! Wypuścić ducha z butelki udało się w miarę łatwo...

    Oczywisty jest związek ideologicznych rojeń demoliberalizmu z tą, nie mającą precedensu w dziejach ludzkości, sytuacją (rywalizacja li tylko na płaszczyźnie ekonomicznej no bo inaczej to..., globalna wioska, synteza kultur, era wodnika i inne takie fantasmagoryczne pierdolety) ale człowiek w czasie historycznym nie ewoluuje (co z punktu widzenia mojego prywatnego ja - dla mnie akurat najważniejszego - czyni całą tą hipotezę całkiem bezwartościową) a zachowane w zbiorowej pamięci ludzkości jej historyczne doświadczenia nie pozostawiają nam żadnych złudzeń...

    OdpowiedzUsuń
  34. O tym, że wojna nuklearna z apokaliptycznymi efektami i totalną zagładą w stylu Mad Max jest niemożliwa, choćbyśmy bardzo tego chcieli, ciekawie piszą tutaj (od "SOWIECKA I ChRL-OWSKA STRATEGIA WOJNY NUKLEARNEJ").

    Amalryk,

    ja bym optował za znacznie prostszym wytłumaczeniem długiego okresu pokoju w Europie - obca okupacja. Tak jak Wielkopolska nie toczy wojny z Kujawami, tak Niemcy nie mogą nikogo wziąć pod but inaczej niż przekupstwem, dopóki Wuj Sam wraz z Francuzami i Anglikami stacjonuje w Tysiącletniej Rzeszy.

    COŚ oczywiście w końcu się zdarzy, wszak Amerykanie wiecznie nie będą ze swoim wojskiem w Europie, a obecność żabojadów i brytoli w Niemczech jest (z tego, co zdążyłem się zorientować) raczej symboliczna.

    Wszak ten demoliberalny, syty Usrael modlący się do własnego brzucha, pryncypialnie potępiający "rasizm", "homofobię", "niewolnictwo" itp. nie waha się użyć siły gdy zagrożone są interesy starszych i mądrzejszych.

    Z innej beczki - zauważyliście jakieś dziwne ruchy u ruskich związane z suszą? Jakieś zakazy eksportu ziarna, próby wprowadzania podobnych rozwiązań w obszarze "bliskiej zagranicy", w dodatku uaktywnili się w Afganistanie, chcą współpracować, dostarczać sprzęt wojskowy, szkolić... Wygląda to trochę jak "panowie, policzmy głosy".

    OdpowiedzUsuń
  35. @ tj
    Ciekawy artykulik. Kolega Nyquist próbuje chyba z lekka wstrzasnąć swymi odpływającymi w erę wodnika rodakami, ale jankesi, mimo dość topornego zaskoku, gdy już zaskoczą działają zdecydowanie i nie stronią od bezwzgledności i okrucieństwa.

    Fakty ciągle przemawiaja na ich korzyść. Dwa razy wybili najbardziej militarnie uzdolnionemu narodowi pod słońcem przymiarki do panowania w jego części świata.
    Nie zawachali sie na zapędzenie Japońców w sytuacje bez wyjścia gdy zaczęli zbyt obrastać w piórka, a potem spopielić ich nieco atomówką, choć już w kwietniu za pośrednictwem Watykanu ci próbowali nawiązać rozmowy pokojowe.
    Gdy głupawy Rusek, Nikita z rozpędu uwierzył już w ich dupowatość i zaczął na Kubie rozkładać swe atomowe klocki, musiał wnet zdupcać jak nie pyszny z podwiniętym ogonem.
    Ale czas działa na ich niekorzyść - siła destrukcyjna demoliberalnego bełkotu jest ogromna.

    OdpowiedzUsuń
  36. @ Kuman,

    Ja tam się uśmiecham, bo wyemancypowałem się z mentalnej niewoli, nie boję się energii atomowej, bo żaden z unych nie zatrzyma czasu, swobodnie tłumacząc pewnego jamajskiego barda, co to u kresu przyjął chrześcijaństwo obrządku koptyjskiego. :):)

    Teraz: a)Sama broń atomowa, jak i coraz to lepsze nośniki (okręty podwodne, bombowce, ICBM potrafiące przenosić naście głowic taktycznych itp.) powodują całkowite wyparcie pewnych czynników, ale nie podstawowych determinant geopolitycznych. Tak więc nowoczesna technika nie unieważni geopolityki ani geostrategii, a po prostu nadaje jej nowy wymiar. Geopolityki nie unieważniłoby ani skolonizowanie Księżyca, Marsa czy Pasa Planetoid, ani nawet wynalezienie i powszechne wdrożenie napędu "warp".

    b) W zasadzie koncepcja Heartlandu doskonale uzupełnia się z koncepcją Rimlandu. Do panowania nad światem niezbędne jest nie tylko opanowanie centrum Eurazji, ale także peryferii. Oczywista oczywistość. Chyba, że chodziło Ci o dugińską opozycję "cywilizacja lądu-cywilizacja oceanu", ale moim zdaniem jest to pewien propagandowy konstrukt. Moim zdaniem - oprócz twardych reguł geopolityki (ciekawe, że przed wojną sowieci wspierali i KPCh i KMT) niepoślednią rolę gra specyficzna "wspólnota solidarności" pomiędzy moskiewskimi czekistami, a pekińskimi aparatczykami.

    OdpowiedzUsuń
  37. @Tj:

    Dokładnie, tylko dzięki okupacji amerykańskiej, nad Lizboną nie powiewa flaga pierwszego sowieta, tudzież z sierpem stylizowana na sztandar NSDAP.

    OdpowiedzUsuń
  38. @ Amalryk

    Dzięki, to streszczenie publicystyki Nyquista jest mojego autorstwa, zachęcam do kliknięcia w przypisy. Ale wnioskuję, że Nyquista Pan raczej zna.

    Jakkolwiek USA mają przewagę technologiczną, tak chyba nie można tego powiedzieć o dezinformacji strategicznej, która w wydaniu sowieckim dosłownie kreuje rzeczywistość, a nie tylko krzaczy percepcję.

    Teraz faktycznie czas gra na niekorzyść współczesnego Rzymu. Demoliberalny AIDS jest już w bardzo zaawansowanym stadium; 60 lat temu gen. gen. MacArthur i LeMay mogli postawić lotnictwo w stan gotowości i zwymyślać imperatorowi od "krawaciarzy" i "handlarzyn", za co zbierali brawa. Teraz raczej taki wyskok (w wykonaniu np. gen. Petraeusa) by nie przeszedł...

    OdpowiedzUsuń
  39. @ Amalryk - c.d.

    Jest naprawdę niefajnie, chyba, że założymy że: mimo komucha w białym domu tzw. "kompleks wojskowo-przemysłowy" wie, co się święci i aktywnie działa, nie chcąc przerywać ludziom masowym haju. Kisiel u FYM-a na blogu pisze coś o wzmożonym ruchu US Army tam, gdzie mieszka...

    OdpowiedzUsuń
  40. @Amalryk

    Posiadanie takich rzeczy (tego typu broń) to jednak cos więcej niż symboliczna oznaka mocarstwowości. O to jest teraz ta cała draka z Iranem – bron atomowa dałaby mu całkiem nowe możliwości geostragiczne, zupełnie zmieniłaby układ sił na Bliskim Wschodzie. Dlatego tak się ciepie sojusz jankesko-merkuriański. Pewnie do tego nie dopuszczą, bo oznaczałoby to ich poważną polityczna porażkę i parę kroków w tył.

    I to nie chodzi o to, że pierwsze co Iran by zrobił, gdyby taką bron posiadał, to zbombardował by Palestynę (to w ogóle skomplikowana sprawa, bo żyje tam wielu muzułmanów, są miejsca święte islamu i gdyby coś się z nimi złego stało, to na pewno bardzo źle, by to było odebrane u innych islamistów). Propaganda amerykańska to chce przedstawiać w taki sposób – że Ahmadineżad to nowe wcielenie najbardziej żywego trupa XX-wieku (wiemy o kogo chodzi), że „zagraża światowemu pokojowi” plus cała reszta tych propagandowych akcesoriów. W rzeczywistości chodzi tylko (lub aż) o (geo)politykę właśnie.

    Ale broń atomowa to rzeczywiście nie wszystko. Dalej organizuję się armię i rozwija inne typy broni. Dalej zła sytuacja demograficzna czy gospodarcza osłabiają siłę państwa. Czy wreszcie w dalszym ciągu egzystować między Niemcami, a Rosją jest trudniej niż na Półwyspie Iberyjskim.

    Pewnie i wymyśli się jeszcze kilka różnych rzeczy, które można przeciwko komuś stosować. Ciekawa sprawa jest np. atakami na systemy informatyczne (vide rosyjski atak na Estonię). Przed takimi rzeczami na pewno jest przyszłość, mimo wszystko i tak pewnie jesteśmy dopiero w informatycznym i technologicznym kamieniu łupanym. Jest nad czym rozkminiać.

    OdpowiedzUsuń
  41. @tj

    Dzieki za link, rzucę okiem jak znajdę będę miał trochę czasu.

    Wojny nie było, bo była równowaga sił. ‘Zimna wojna’ to tak naprawdę ‘zimny pokój’. Potem ogłoszono triumfalnie Pax Americana, ale – co widać dzisiaj – raczej bezzasadnie. Teraz znowu powstają geopolityczne bloki. W każdym razie względnie trwały pokój to albo równowaga sił, albo całkowite panowanie jednej.

    Ja bym się przychylał do tezy, że geopolitycznie Europa od jakiegoś czasu stanowi pewną całość – II Wojnę można by potraktować jako ‘europejską wojnę domową’ i uznać ją za w sumie bezsensowną. Zresztą to samo niektórzy już mówili o I Wojnie.

    Co do Rosji – tę pomoc przy Afganistanie Rosja podobno przehandlowała za tarczę antyrakietową.

    OdpowiedzUsuń
  42. @Jaszczur

    Chodzi Ci o tego przepalonego dredziarza? Niech spada (chociaż przyznam się, że kiedyś tego typu rzeczy się trochu słuchało - ale w Jah nie wierzyłem nigdy ;-))

    Koncepcja Hearthlandu i Rimlandu to ta sama teoria McKindera. Chodzi o to, że Hearthland (‘trzpień lądu’, czyli przede wszystkim Euroazja) nie jest w stanie opanować rubieży (Rimlandu), które tworzą państwa prowadzące politykę na morzu – przede wszystkim Anglosasi, Japonia, inne. I vice versa – Rimland nie jest w stanie podbić Hearthlandu. Przyznasz, że dość to z głową wydaje się być pomyślane, na razie przynajmniej, historia to potwierdza.

    Opozycja woda-ląd to nie tylko teoria Dugina, długi czas była to rzeczywistość – jeden z nomosów Ziemi (pierwszy to świat od Lizbony po słup Heraklesa, postawiony przez Aleksandra; drugi to właśnie opozycja morza i lądu – od momentu nowych odkryć geograficznych, z Ameryką na czele; trzeci to nomos globalny, kiedy dochodzi do tego lotnictwo, potem obecnośc człowieka w kosmosie).

    I tak to przeciwieństwo lądu i morza miało swoje realne i głębokie konsekwencje. Choćby całkiem inne prawo obowiązywało na lądzie, a inne na morzu – na lądzie walczyły ze sobą jedynie armie, na morzu nawet zwykły statek handlowy był uznawany za ‘wrogi’. Na morzu w ogóle nie było pojęcia ‘neutralności’, każdy kto handlował z wrogiem też był uznawany za wroga. Jest też cała masa mitów o Lewiatanie (potwór morski) i Behemocie (potwór lądowy), które ze sobą walczą. Tak się wtedy myślało, dość głęboko to miało swoje korzenie.

    Jeśli Dugin to dzisiaj głosi, to raczej nie ma racji, tak samo teoria McKindera traci chyba na znaczeniu.

    OdpowiedzUsuń
  43. Kuman,

    wojny światowe, mówiąc tak najkrócej, to były wojny Niemiec o dominację w Europie. Co nie wyszło zbrojnie, osiągają teraz pokojowo.

    OdpowiedzUsuń
  44. @ Jaszczur
    "(...)Dzięki, to streszczenie publicystyki Nyquista jest mojego autorstwa, zachęcam do kliknięcia w przypisy. Ale wnioskuję, że Nyquista Pan raczej zna.(...)"
    Teraz już znam. Streszczenie dobre, bez dwóch zdań, czyta się z zainteresowaniem.

    A co do pastownego komucha w Waszyngtonie, wiem staj się nudny, ale jest taki filmik na you tube z Duginem gdzie mówi takie słowa:
    "Jeżeli wybiorą Obamę to będzie udowodniona teoria, że w amerykańskiej polityce od pierwszej osoby nie zależy NIC. W ogóle.(...)Saksofon może samodzielnie rządzić Ameryką."

    No! Może to jeszcze nie jesdt do końca prawdą, ale jest juz bardzo blisko,za blisko...

    OdpowiedzUsuń
  45. @ Kuman

    Wątpliwości co do atomowego pierdolnięcia to ja nie mam nijakich, ale jej posiadanie było dość zazdrośnie strzeżone przez dotychczasowych jej dysponentów (ewentualne jej rozstacjonowanie dopuszczalne było tylko u ich - tzn dysponentów - zaufanych akolitów). A tacy wolni strzelcy, jak Iran - to ex definitione musza dostać wpierdol. Jeżeli tak sie nie stanie to bedzie raczej swiadczyło o rozkładzie Ameryki- i nic tu do rzeczy nie ma to gówniane zydowskie państewko.

    Co do obu wojen światowych - zadna wojna w Europie prowadzona z udziałem Rosji nie jest wojna domową. Ogolenie bród i wskoczenie w europejskie szmaty nie załatwia automatycznie "europejskości". Jak to był powiedział przed laty pewien austriacki klasyk (nie cieszący sie chwilowo nadmierna atencją leberalnych salonów); "Europa to nie geograficzna, lecz mierzona krwią, zastrzeżona nazwa."

    A mocarstwo naprawde globalne musi być morskie. Żadne ICBM-y wojsk Ci przez ocean nie przewiozą, Każdego gównianego buntu w zamorskiej posiadłości nie będziesz tłumił zrzucając im na łeb za kazdym razem "dyscyplinujacą" atomówkę!
    Nie czarujmy się że aż 65 lat bez napierdalania sie na fest, między głównymi pretendentami do panowania nad Światem, to jakieś tam teorie równoważni, a nie cykoria przed semizagładą .




    Hitler jak się porwał na cały Świat to niby nad nim miał jakąś przewagę? Inna sprawa że Niemcy mieli jak nikt zsyntetyzowane nowoczesne chemiczne środki masowej zagłady ale ich na masową skalę nie zdecydowali się użyć (no może poza sławnym "Ziklon B" - ale może ten wyjatek zrobili ze względu na jego wynalazcę...).

    OdpowiedzUsuń
  46. Amalryk,

    "Wolnym strzelcem", który nie został ukarany za posiadanie broni jądrowej jest Korea Północna, także mamy precedens, co więcej, jego ukaranie jest niemożliwe, gdyż nie leży obecnie w niczyim interesie. Jeśli mnie pamięć nie myli, to technologie jądrowe Koreańczykom udostępnił naiwny amator tłustych żydówek w 1994 - rzecz jasna, w celach pokojowych.

    Pytanie, czy ukaranie Iranu leży obecnie w czyimś interesie? Możnaby spodziewać się poszybowania w górę cen ropy, oraz załamania chwiejnej równowagi na Bliskim Wschodzie, i Bóg wie gdzie jeszcze - wszak Iran ma bardzo rozbudowaną razwiedkę. Czy Usrael może sobie na to pozwolić?

    OdpowiedzUsuń
  47. @ tj

    Ale bezpośrednio o deal z Kimlandią oskarżany był o ile się nie mylę Rumsfeld, choć rzecz działa się za czasów pojawienia się w Białym Domu twórcy gabinetu oralnego.

    Unikanie wojny ze względu na strach przed kosekwencjami,to nie jest dobre rozwiązanie. To w ogóle nie jest rozwiązanie - zwłaszcza dla mocarstwa.

    OdpowiedzUsuń
  48. @Amalryk

    Ruscy wmieszali się tam, gdzie nie powinni. Jest teza (przewijałem ją już Jaszczurowi), że prawdziwy początek integracji europejskiej to Dywizja Pancerna SS Wiking, hehe.

    OdpowiedzUsuń
  49. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  50. Kuman,

    zgadza się, Hitler marzył o zjednoczonej Europie, bynajmniej nie jako pierwszy w Niemczech. Ładnie pokazuje to Giertych w "Quo vadis Europa?". Tutaj.

    OdpowiedzUsuń
  51. @ Wsie w mieście i na wsi:

    Ani KRLD, ani Iran nie są samodzielnymi graczami. Ktoś Kimów, Ajatollachów i przefarbowanych na zielono komuchów umieścił gdzie trzeba. Ktoś udostępnia im adekwatne technologie. I ktoś na to wszystko albo przymyka oko, albo myśli, że polityką różniczkowania - sprowadzającą się do propozycji zamiany świętego miasta Qom albo Mt. Paektu na Disneyland - da się coś ugrać.

    OdpowiedzUsuń
  52. Jaszczur,

    historia kpt. Kima z Armii Czerwonej jest dość dobrze znana, i wydaje mi się, że jego syn na swoim tronie jest bezpieczny. USA potrzebują pretekstu do utrzymania swojej obecności na Płw. Koreańskim (i w tej części Pacyfiku), Chiny chcą mieć spokój na półwyspie i zdają sobie sprawę z faktu, że zjednoczona Korea nie byłaby pod ich wpływem, pragmatycznie myślący (choć zdaje się, że ich niewielu) Koreańczycy z południa wiedzą, że przyjęcie do siebie dwudziestu kilku milionów wygłodniałych kretynów, którzy całą wiedzę o świecie czerpią z ichniej Trybuny Ludu oznaczałoby totalną katastrofę dla kraju.

    Szczerze mówiąc, myślę że Kim jest samodzielnym graczem, który jednak wie na ile może sobie pozwolić.

    OdpowiedzUsuń
  53. @ Tj

    Kimowicze są niezależni. Dokąd Pekin i Moskwa im pozwolą.

    Czerwona Korea - a nawet Koreo-Japonia nie stanowiłaby przeciwwagi dla Chin. Nawet przed czerwonym Korea była po prostu dla nich "młodszym kuzynem", tak jak Wietnam, Tybet i Hakka na Tajwanie.

    OdpowiedzUsuń
  54. No siema kuman. Sluchaj, powiedz co Tuska ma do smolenska? to nie sa obowiazki promiera RP to nawet nie lezy w jego gesti. Dle mnie premier powinien dbac o sprawy gospodarcze a co do tego ma smolensk? Tusk jest teraz w Indiach i Wietnamie robie tam naprawde dobra robote to co do niego nalezy, takie rozmowy to wielka szansa dla Polski wiadomo ze wfektow nie bedzie widac teraz ale za 10 lat kiedy wielkie UE zbankrutuje to inwestor z Azji bedzie jak znalazl. A co do powidzi to wlasnie wladze regionalne odpowiedzialni za budowe walow, za ostrzeganie ludzi i za pozyskiwanie srodkow na odbudowe. co do tego ma Tusk nie rozumiem?

    OdpowiedzUsuń
  55. 54 year old Speech Pathologist Glennie Josey, hailing from Lakefield enjoys watching movies like Where Danger Lives and Couponing. Took a trip to Kalwaria Zebrzydowska: Pilgrimage Park and drives a Ferrari 250 SWB California Spider. przejscie do strony internetowej

    OdpowiedzUsuń